Ceny paliw zwariowały. „Paliwo powinno być już po 7,50 zł”
Ropa naftowa drożeje, paliwa w Polsce tanieją. To efekt obniżania cen hurtowych przez Orlen – według analityków, jeszcze we wrześniu ceny benzyny mogą spaść poniżej 6 zł za litr. Gdyby stosowano zasady rynkowe, olej napędowy kosztowałby ponad 7,5 zł za litr – stwierdził Dawid Czopek, zarządzający Polaris FIZ.

Ceny paliw w Polsce odłączyły się przed wyborami od cen ropy naftowej na świecie – wynika z wypowiedzi analityków rynkowych. Ropa podrożała, złoty stracił na wartości, a na stacjach notowano obniżki. W ciągu tygodnia benzyna Pb95 potaniała średnio o 27 groszy, benzyna Pb98 o 16 groszy, a olej napędowy o 19 groszy. Średnie ceny uplasowały się na poziomie 6,32 zł za litr benzyny Pb95, 7 zł za Pb98 oraz 6,23 zł za litr diesla. W tym ostatnim przypadku to prawie 1,30 zł mniej, niż wynikałoby z kalkulacji rynkowej.
Co się dzieje na stacjach paliw? Ceny oderwane od rzeczywistości
Wysokość cen paliw budzi spore kontrowersje, w podcaście „Biznes. Między wierszami” spytaliśmy więc głównego ekonomistę Orlenu, Adama Czyżewskiego, czy prawdziwe są zarzuty kierowców, że koncern „doi Polaków”. Ekspert wytłumaczył, że PKN jest „biorcą cen”, które wyznaczane są na poziomie światowym, i co prawda notuje rekordowe zyski, ale nie z własnej inicjatywy. Orlen musi sprzedawać po cenach, które wyznaczane są przez giełdy światowe, żeby zapewnić bezpieczeństwo paliwowe kraju. Wyznaczenie zbyt niskiej ceny doprowadzić ma do wykupienia paliw przez podmioty zagraniczne: w takim przypadku zabraknie ich dla polskich kierowców.
Eksperci zwrócili uwagę, że Orlen zmienił strategię w wyznaczaniu cen, ustawiając je na niższe niż obowiązujące na światowych rynkach. - Z mojej oceny wynika, że taka obniżka nie jest zbyt rynkowa. Tylko że ja nie znam wszystkich elementów układanki. I mam wrażenie, że poza krajowymi producentami, nie zna ich. Chodzi o to, że my widzimy to, co dzieje się dzisiaj. A obniżka dotyczy ropy zakupionej jakiś czas temu - przerobionej na paliwa i sprzedawanej teraz. Do kiedy to może potrwać? Nie wiem, bo nie wiem, jak długo krajowi producenci - Orlen i Aramco - chcą utrzymywać swoją politykę cenową – powiedział money.pl Jakub Bogucki, analityk e-petrol.
- W którymś momencie sytuacja będzie musiała się zmienić. Ceny będą musiały wcześniej czy później spiąć się z tym, co dzieje się na rynkach światowych. Tyle że nikt nie wie, co się na tych rynkach wydarzy. Dlatego nie wiemy, w którym momencie nastąpi odreagowanie. Nie znamy jednak jego skali, bo to będzie zależeć od koniunktury na rynku naftowym – dodał ekspert. Z przewidywań ekspertów wynika, że potężnej podwyżki można spodziewać się po wyborach.
- Nie możemy patrzeć tylko na ceny ropy naftowej, ale także na ceny gotowych paliw. Od pewnego czasu, mniej więcej od wybuchu wojny na Ukrainie, jest bardzo duża różnica między ceną ropą naftową a ceną gotowych paliw. To marża rafineryjna, która na dieslu wynosi ok. 40 dol., przy cenie ropy na poziomie 90 dol. To bardzo dużo. Mało tego, ta cena - ropa naftowa plus marża rafineryjna - obowiązuje w portach ARA w Holandii, Belgii. W Polsce tylko 2/3 produkcji diesla pochodzi z naszego kraju. 1/3 należy zaimportować. Żeby to się opłacało, do tej ceny, którą uzyskujemy w porcie ARA, należy dołożyć jeszcze ok. 50 groszy na litrze. By opłacało się to przywieźć, zmagazynować itp. – wyjaśnił money.pl reguły dotyczące wyznaczania cen paliw Dawid Czopek, zarządzający funduszem inwestycyjnym Polaris FIZ.
- W normalnych warunkach ta marża rafineryjna Orlenu - tak wynika z danych historycznych Orlenu - to około 80 groszy. Proszę sobie wyobrazić, że ta marża nie wynosi nawet 50 groszy, co można uznać za minimum. Wynosi -40 groszy. Czyli dzisiaj cena hurtowa, którą widzimy w cenniku Orlenu, to cena z portu ARA pomniejszona o 40 groszy. Nikt zatem tej ropy nie zaimportuje, bo musiałby dołożyć ok. 80 groszy – przedstawił obecną sytuację Czopek.
„Katastrofa paliwowa na Węgrzech to efekt zbytniej ingerencji w zasady wolnego rynku. Teraz brakuje tam paliw i jest drożej niż na polskich stacjach. Ostrzegałem przed takim scenariuszem, kiedy politycy opozycji nawoływali, by ceny paliwa sztucznie obniżać” – pisał w serwisie X prezes Orlenu Daniel Obajtek, komentując problemy Węgier z zapewnieniem odpowiedniej podaży paliw po utrzymywaniu sztucznych, niższych niż rynkowe cen na stacjach.