Naukowcy ożywili "wirusa zombie" z wiecznej zmarzliny. Epidemia jest możliwa
Zmiany klimatyczne powodują topnienie wiecznej zmarzliny, w której ukryte są wirusy sprzed dziesiątek tysięcy lat. Jak podaje CNN, naukowcy badają, czy stanowią one dla nas zagrożenie i ożywili kilka "wirusów zombie". - Jeśli w wiecznej zmarzlinie ukryty jest wirus, z którym nie mieliśmy kontaktu od tysięcy lat, nasza obrona immunologiczna może nie być wystarczająca - przestrzegła emerytowana profesor mikrobiologii Birgitta Evengård.

Ocieplenie klimatu powoduje, że zmarzlina w Arktyce się rozmraża, a wraz z nią uśpione od dziesiątek tysięcy lat wirusy, które mogą zagrażać zdrowiu zwierząt i ludzi. CNN opisał badania naukowców, którzy je badają.
- Wiele dzieje się z wieczną zmarzliną i budzi to nasz niepokój. Widzimy, jak ważne jest, aby zachować jak najwięcej jej obszaru w zamrożeniu - powiedziała amerykańskiej stacji Kimberley Miner, pracująca dla NASA klimatolog z Jet Propulsion Laboratory w Kalifornijskim Instytucie Technicznym w Pasadenie.
Arktyka. Naukowcy ożywili "wirusy zombie"
Naukowcy tłumaczą, że wieczna zmarzlina pokrywającą jedną piątą półkuli północnej stanowi rodzaj kapsuły czasu. Zachowuje prehistoryczne wirusy i mumifikuje szczątki wielu wymarłych zwierząt. W ostatnich latach w lodzie odkryto i zbadano dwa młode lwy jaskiniowe i nosorożca włochatego.
Wieczna zmarzlina dobrze przechowuje wirusy i szczątki nie tylko ze względu na niską temperaturę. Jest to także środowisko beztlenowe bez dostępu światła. Niestety, za sprawą zmian klimatycznych, Arktyka ociepla się cztery razy szybciej niż reszta planety, co zagraża górnej warstwie wiecznej zmarzliny.
Aby lepiej zrozumieć zagrożenia stwarzane przez zamrożone wirusy Jean-Michel Claverie, emerytowany profesor medycyny i genomiki na Uniwersytecie Medycznym Aix-Marseille w Marsylii we Francji, przebadał próbki ziemi pobrane z wiecznej zmarzliny Syberii, aby sprawdzić, czy jakiekolwiek cząsteczki wirusa zawarte w nich są nadal zakaźne. Badacz znalazł kilka "wirusów zombie" i je ożywił.
Claverie zbadał pewien wariant wirusa, który po raz pierwszy odkrył w 2003 roku. Chodzi o tzw. gigantyczne wirusy, znacznie większe niż typowe i widoczne pod zwykłym mikroskopem, a nie pod mocniejszym mikroskopem elektronowym. To czyni je dobrym materiałem do tego rodzaju pracy laboratoryjnej.
Francuskiemu naukowcowi w 2014 roku udało się ożywić wirusa, którego wraz ze swoim zespołem wyizolował z wiecznej zmarzliny. Efektem było to, że znów stał się zaraźliwy po raz pierwszy od 30 tys. lat. Naukowcy wprowadzili go do wyhodowanych komórek. Ze względów bezpieczeństwa Clavarie wybrał wirusa zdolnego do zaatakowania jedynie jednokomórkowych ameb, a nie zwierząt i ludzi. Wyczyn ten powtórzył w 2015 roku z innym wariantem wirusa.
Obecnie badane szczepy reprezentują pięć nowych rodzin wirusów oprócz dwóch, które zespół Francuza wskrzesił wcześniej. Najstarszy ma prawie 48,5 tys. lat. Jego wiek określono dzięki datowaniu radiowęglowemu próbek gleby pobranej z podziemnego jeziora położonego na głębokości 16 metrów. Najmłodsze próbki mają 27 tys. lat i pochodzą z treści żołądkowej i sierści szczątków mamuta włochatego.
- Widzimy ślady wielu, wielu, wielu innych wirusów - podkreślił Claverie w rozmowie z CNN. - Wiemy, że tam są. Nie wiemy na pewno, czy jeszcze żyją. Nasz tok rozumowania jest taki: jeśli wirusy ameby wciąż żyją, dlaczego inne wirusy nie miałyby być żywe i zdolne do infekowania swych żywicieli - dodał.
W wiecznej zmarzlinie znaleziono też ślady wirusów i bakterii, które mogą zarażać ludzi. Próbka płuca z ciała kobiety ekshumowanego w 1997 roku z wiecznej zmarzliny w wiosce na półwyspie Seward na Alasce zawierała materiał genomowy szczepu grypy odpowiedzialnego za pandemię z 1918 roku. Natomiast w 2012 roku naukowcy potwierdzili, że 300-letnie zmumifikowane szczątki kobiety pochowanej na Syberii zawierały genetyczne sygnatury wirusa wywołującego ospę.
Epidemie możliwym skutkiem topniejącej zmarzliny
Epidemia wąglika na Syberii, która dotknęła dziesiątki ludzi i ponad 2000 reniferów między lipcem a sierpniem 2016 r. została również powiązane z rozmrażaniem wiecznej zmarzliny. "Wąglik zombie" przebudził się w czasie wyjątkowo gorącego lata, gdy średnia temperatura podskoczyła o 5,6 st. C. powyżej normy.
Klimatolog NASA Kimberley Miner zwróciła uwagę na jeszcze inne zagrożenie. Pojawienie się prehistorycznych mikroorganizmów może zmienić skład gleby i wpłynąć na rozwój wegetatywny roślin, potencjalnie jeszcze bardziej przyspieszając skutki zmian klimatu. - Naprawdę nie jesteśmy pewni, w jaki sposób te drobnoustroje będą wchodzić w interakcje ze współczesnym środowiskiem - powiedziała. - To naprawdę nie jest eksperyment, który ktokolwiek z nas chciałby rozpocząć - stwierdziła.
Emerytowana profesor na Wydziale Mikrobiologii Klinicznej Uniwersytetu Umea w Szwecji Birgitta Evengård powiedziała, że należy lepiej monitorować ryzyko stwarzane przez potencjalne patogeny z wiecznej zmarzliny, ale przestrzegała przed podejściem alarmistycznym. - Jeśli w wiecznej zmarzlinie ukryty jest wirus, z którym nie mieliśmy kontaktu od tysięcy lat, nasza obrona immunologiczna może nie być wystarczająca - powiedziała. - Właściwe jest podejście do tego z respektem i bycie proaktywnym, a nie tylko reaktywnym. A sposobem na walkę ze strachem jest zgromadzenie wiedzy - zaznaczyła.
RadioZET.pl/CNN