Roman Polko: Słowa senatora Rubio są mało odpowiedzialne. Najwyraźniej chciał zaistnieć
- Żal, że człowiek odpowiedzialny za bezpieczeństwo, jest tak mało odpowiedzialny– powiedział Roman Polko w popołudniowym Gościu Radia ZET u Beaty Lubeckiej o słowach republikańskiego senatora Marco Rubio.

W popołudniowym Gościu Radia ZET u Beaty Lubeckiej generał Roman Polko, były dowódca formacji GROM powiedział: - Tym większa żałość, że człowiek odpowiedzialny za bezpieczeństwo, jest tak mało odpowiedzialny – opisują zachowanie i słowa Marco Rubio, republikańskiego senator i wiceszef komisji wywiadu Senatu USA, który ostrzegał przed atakami Rosji na centra wojskowe NATO, między innymi w Polsce. - Nie wychodzi się z komunikatem publicznym po to, żeby zastraszać i wpisywać się w narracje Putina, bójcie się, będzie strasznie, użyję broni jądrowej, wy będziecie na celowniku. Senator Rubio najwyraźniej chciał zaistnieć. U nas też się tacy politycy zdarzają – powiedział generał Polko. Beata Lubecka: - Ale gdyby jednak doszło do ataku, jak NATO powinno odpowiedzieć? - NATO buduje różnego rodzaju scenariusze, choć teraz pewnie bardziej zastanawia się nad tym, jak chronić infrastrukturę, światłowody, linie energetyczne na dnie oceanów, a nie co będzie jak spadnie bomba jądrowa – powiedział Roman Polko.
- Dzisiejsze słowa ambasadora Rosji nie są zaskoczeniem. Putin nie tylko pogardza Ukraińcami, dokonuje ludobójstwa, zbrodni, ale także pokazuje pogardę dla własnego narodu – powiedział były dowódca GROM, dodając: - Niektórzy mówią, że Rosjanie mają taką mentalność, ale miejmy nadzieję, że kiedy młodzież z Petersburga i Moskwy dotrze na front, a nie tylko mniejszości narodowe, to w końcu zrozumieją, że gwałtem nie zbuduje się nic dobrego. Jest to już teraz ogromna porażka Rosji i nie ma co w to dalej brnąć.
Beata Lubecka zapytała również o akt samostanowienia czterech nowych obwodów i referenda, które się tam odbyły. Czy zachód może zrobić coś jeszcze? Roman Polko: - Putin ogłosił swoje papierowe zwycięstwo, bo kiedy spadały mu słupki sondażowe, to szukał jakiegokolwiek sukcesu. Ale chyba on sam jeszcze nie wie, jakie mają granice mają te obwody. Ukraińska ofensywa pokazuje, że nawet ten obszar zajmowany i kontrolowany przez Rosjan bardzo się zawęża. Nawet w głębokiej komunie głosowania były bardziej demokratyczne, w porównaniu z tym spektaklem, jaki tam urządzono. W warunkach, gdzie nadal giną ludzie.
Zdaniem generał Polko: - Zachód nad tym referendum już przeszedł do porządku dziennego, nie uznając go. Teraz nawet głosy o uzbrajaniu Ukrainy w broń, którą nie będą mogli uderzyć na Krym, już się nie pojawiają. To myślenie, że zachód w jakimś stopniu dawał się zastraszyć jest nieaktualne. Myślenie Putina jest takie, że jeśli te tereny są Rosją, to ja użyje doktryny i broni jądrowej, jeśli ktoś na te obszary wejdzie. Doskonale wiemy, że on nie przestrzega żadnych konwencji, doktryn i jeżeli będzie szukał pretekstu, to zawsze go znajdzie.
"Jeżeli teraz damy się zastraszyć, to Putin zawsze będzie z nami robił, co będzie chciał"
- Mamy w tej chwili długotrwałą wojnę na wyczerpanie. Wojnę, w której szybciej niż oczekiwałem, Ukraina zaczyna przejmować inicjatywę. To już nie są tylko drobne zwroty taktyczne, np. na południu, gdzie Putin chciał się umocnić, planując oderwanie Ukrainy od Morza Czarnego – powiedział generał Roman Polko, dodając: - Jeżeli teraz damy się zastraszyć, to Putin zawsze będzie z nami robił, co będzie chciał. Ten czynnik wojny atomowej nigdy nie zniknie.
- Kreml będzie nadal wysyłał na śmierć żołnierzy, tych poborowych ze zdezelowanym sprzętem, z wybrakowanymi pojazdami, techniką. Nawet obuwia i zwykłych rzeczy nie mają. Miejmy nadzieję, że na zachodzie nie zabraknie konsekwencji i Ukraina będzie otrzymywać nadal nowoczesny sprzęt – powiedział Polko, dodając: - Teraz jakieś portale szukające sensacji opowiadają o jakichś torpedach, ja mógłbym opowiadać o car bombie, która zniszczy W-wę, wraz z przyległościami. Pamiętajmy, że użycie broni jądrowej, byłoby przekroczeniem Rubikonu i oznaczałoby dla Putina utratę państw neutralnych, albo wręcz sympatyzujących z nim. One wspierają Rosję, ale nie wystąpią przeciwko swoim interesom narodowym.
Beata Lubecka: - Czy ryzyko eskalacji wojny rośnie? Roman Polko: - Putin gra na strachu, to jest jedyny czynnik jaki mu został. Na polu walki sukcesów nie odnosi. Jego wojsko, które miesiącami zdobywało te miejscowości, w ciągu godzin teraz je traci. Nie dajmy się zastraszyć, bo strach powoduje, że Putin rośnie w siłę.
„Ta wojna zastępcza, która jest tam toczona, musi być wspierana przez zachód. Jakikolwiek sukces Putina będzie oznaczał przygotowania do kolejnej wojny, która może uderzyć w Litwę, Łotwę, Estonię, Polskę, a może nawet głębiej”
- Czy Rosja może wykorzystać w tej wojnie elektrownie jądrowe Ukrainy? -zapytała gospodyni programu. - Ryzyko użycia broni masowego rażenia istniało zawsze. Nikt się nie spodziewał, że pierwszym takim terrorystą będzie Putin, kierujący państwem o ogromnym potencjale jądrowym. Liczę na to, że Putin sam nie będzie chciał popełnić samobójstwa. Nie sądzę, aby jego otoczenie poświęciło najbliższych, rodziny i zamknęło przed sobą szansę na normalne życie, dopuszczając się tej największej zbrodni w historii ludzkości.
Beata Lubecka: - Konsekwencje użycia broni jądrowej byłyby dla Rosji Katastrofalne, ostrzega gen. David Petraeus. Przyznając, że rosyjski przywódca jest zdesperowany. Ale też kreśli, co by się wydarzyło gdyby do tego doszło. USA i sojusznicy zniszczyliby rosyjski sprzęt w Ukrainie i zatopili flotę czarnomorską. Roman Polko: - Słusznie mówi generał. To jest standard w armii USA i NATO, że kreśli się takie najczarniejsze scenariusze, włącznie z atakami na infrastrukturę krytyczną i przygotowywane są warianty odpowiedzi. Kreml doskonale zdaje sobie sprawę, że odpowiedź byłaby miażdżąca.
Zdaniem byłego dowódcy GROM: - Nie mam wątpliwości, że ten zespół odpowiedzialny za użycie broni jądrowej, jest w stanie najwyższej gotowości. Ale na ich miejscu trzeba odpowiedzieć sobie na pytania: jaki cel punktowy zniszczymy, jaki cel osiągniemy, jaki jest bilans zysków, strat i ryzyka. Kontruderzenie byłoby dla Rosji miażdżące.
- Jak ten konflikt można zakończyć? - zapytała Beata Lubecka. - Teraz prowadzone są działania konwencjonalne, Rosja podupada gospodarczo, mobilizacja negatywnie wpływa na gospodarkę. Mam nadzieję, że społeczeństwo, zwłaszcza z dużych miast, w końcu się obudzi i wymusi jakieś zmiany na Kremlu. Dalsze takie funkcjonowanie na pewno odczuje się w Rosji w kieszeniach, lodówkach i warunkach życia. Zależy kto będzie bardziej wytrwały. Mam nadzieję, że Europa przetrwa tę zimę i nie będzie próbowała układać się z Putinem, a Rosjanie zrozumieją, że nie tylko giną ich chłopcy na wojnie, ale powoli stacza się ich kraj.
RadioZET.pl