Oceń
Wybuch gazu na plebanii w Katowicach wstrząsnął Polską. W wyniku eksplozji zginęła matka z dorosłą córką. Mężczyzna z tego mieszkania trafił z oparzeniami do szpitala, poważnie ucierpiały też małe dziewczynki. Eksplozja zniszczyła dużą część kamienicy.
W ostatnich dniach media opublikowały list, który miała napisać rodzina D., zajmująca mieszkanie należące do parafii ewangelicko-augsburskiej. Wynika z niego, że pani Halina z bliskimi miała je opuścić i trafić na bruk. Rodzina obwiniała o to proboszcza i parafię, czuła się wykorzystana, a tragiczna sytuacja miała pchnąć ją do samobójczej śmierci.
Wybuch w Katowicach. Ksiądz Adam Malina przerywa milczenie
Teraz głos w sprawie zabrał ksiądz Adam Malina, który jest proboszczem parafii ewangelicko-augsburskiej. Jak opisuje “Fakt”, od 1999 roku pomagał pogrążonej w problemach finansowych rodzinie Haliny D. Kobieta przez 17 lat była kościelną. W 2016 roku parafia rozwiązała z nią umowę.
ZOBACZ TAKŻE: Wybuch w Katowicach. "Diana ma pękniętą wątrobę i nerkę, a Małgosia złamane nóżki"
Rodzina miała być zadłużona w parafii, sprawa trafiła do sądu. Według informacji “Faktu” ksiądz obawiał się antyklerykalnych poglądów byłej kościelnej, która startowała do sejmiku śląskiego z listy Antyklerykalnej Polski. Chciał rozwiązać konflikt polubownie, także po to, by uniknąć medialnej nagonki.
“Przedstawił rodzinie wiele propozycji ofert zamiany mieszkania. Jedno mieszkanie w centrum Katowic, drugie w Sosnowcu. O podobnym standardzie i czynszu na miarę kieszeni rodziny. Ale rodzina nie odpowiedziała na propozycję w Katowicach. W Sosnowcu podjechała pod kamienicę i oświadczyła, że propozycja parafii nie spełnia ich wymagań” - czytamy w dzienniku “Fakt”.
W grudniu wszystko zmierzało w kierunku ugody. Rodzina zobowiązała się opłacić zaległe należności, ale ostatecznie tego nie zrobiła.
Ks. Malina dla "Faktu": Rodzina odrzuciła pomoc
Halina D. z rodziną musiała się wyprowadzić. Starała się o mieszkanie komunalne od 2002 roku. Rodzina spotykała się w tej sprawie nawet z władzami Katowic, w tym z prezydentem miasta Marcinem Krupą. Nie przyniosło to jednak żadnego skutku. Według urzędników rodzina nie spełniała kryteriów określonych w uchwale dotyczącej wynajmowania lokali należących do miasta.
Jednak, jak mówi proboszcz, za każdym razem odrzucana była możliwość pomocy. - Ci ludzie czuli się poszkodowani i oszukani przez parafię i wspólnotę, dlatego trwali przy swoim. Nie przyjmowali innej formy pomocy z wyjątkiem tej, którą stracili. Naturalną formą sprawiedliwości społecznej jest płacenie za swoje długi, czynsz i mieszkanie - powiedział “Faktowi” ks. Adam Malina.
RadioZET.pl/"Fakt"
Oceń artykuł