Drewna na opał w lasach może zabraknąć. Limity na "gałęziówkę"?
Leśnicy ostrzegają, że chrustu na opał, tzw. gałęziówki, może zabraknąć. Jak dowiedziało się Radio ZET, niektóre nadleśnictwa już wprowadzają limity, na przykład do 30 metrów sześciennych drewna. W związku z problemami z zakupem węgla, zainteresowanie pozyskaniem drewna na opał w lesie jest ogromne.

- W internecie pojawiają się ogłoszenia osób, które szukają chętnych do zbierania suchego drewna w lesie. Tu chodzi o przemysłową skalę i drewno staje się towarem. A my musimy pamiętać, że każdy, kto przychodzi do lasu po drewno, musi przejść odpowiednie przeszkolenie. I robi to z założenia dla siebie - wyjaśnia w rozmowie z reporterką Radia ZET rzecznik Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Katowicach Marek Mróz.
Chrustu na opał może zabraknąć. Leśnicy ostrzegają
Żeby zbierać w lesie drewno na opał, konieczna jest zgoda leśniczego. On przeszkoli, wskaże odpowiednie miejsce i wyjaśni, jakie gałęzie można zbierać. Można podnosić tylko gałęzie leżące i nie grubsze niż 7 cm. Nie wolno przychodzić do lasu z siekierą, bo traktowane jest to jak kradzież drewna.
- Nie możemy pozyskać z lasów więcej niż wskazują nam plany. To oznacza, że powierzchni, na których można zbierać chrust, nie będzie więcej, a na nich jest określona ilość leżącego drewna. Nie każde drewno też można zebrać, część musi zostać, by wzbogacać glebę. Jest tego ograniczona ilość - przyznaje w rozmowie z Radiem Zet Marek Mróz.
Ideę zbierania leśnego chrustu rozpropagował wiceminister klimatu i środowiska Edward Siarka w związku z brakami węgla. W komunikacie wskazał, że pierwszeństwo w pozyskiwaniu drewna w ten sposób powinny mieć społeczności lokalne.
RADIO ZET