Uczelnie medyczne zasypane wnioskami od studentów z Ukrainy. "Kilka dni i 5 tys. podań"
Uczelnie medyczne dostały już kilka tysięcy podań od studentów z Ukrainy, którzy chcieliby kontynuować studia w Polsce. O tym, gdzie kto trafi, ma decydować Ministerstwo Zdrowia. Uniwersytety muszą jednak sprawdzić poziom wiedzy kandydatów i już zapowiadają, że w tym roku akademickim nowych studentów przyjąć pewnie nie zdążą.

- Armagedon, jesteśmy zasypani zgłoszeniami – mówi o ostatnich dniach Marta Wojtach, rzeczniczka Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. Do poniedziałku, 14 marca, chęć kontynuacji studiów na tej uczelni w związku z wojną w Ukrainie zgłosiło 5532 osób. Są to zarówno Ukraińcy, Polacy, jak i obywatele innych państw, którzy studiowali m.in. w Tarnopolu czy w Żytomierzu. Najwięcej aplikacji wpłynęło na medycynę, bo aż 4891. Kierunek lekarsko-dentystyczny na WUM-ie chciałoby kontynuować 641 osób. Pojedynczy studenci zgłosili się na pielęgniarstwo i farmację (wstępnie 4 i 8 zgłoszeń).
Co dalej? Na to pytanie próbują sobie odpowiedzieć teraz wszystkie uczelnie. W szczególności te medyczne.
Ministerstwo Zdrowia wybierze uczelnię studentowi
- Na razie podania o kontynuację studiów, które do nas wpłynęły, przesyłamy do Ministerstwa Zdrowia – wyjaśnia Wojciech Brakowiecki, rzecznik Uniwersytetu Medycznego w Lublinie. Tu tych zgłoszeń jest prawie 400. Medycynę chce kontynuować 148 studentów zarówno z Polski, jak i z Ukrainy. 84 osoby aplikowały na kierunek lekarski prowadzony w języku angielskim. 107 podań wpłynęło na stomatologię, 18 na farmację. - I liczby te z dnia na dzień rosną, sytuacja jest dynamiczna – zaznacza Brakowiecki.
Kolejne niespełna 300 podań w sprawie kontynuowania nauki ma już Gdański Uniwersytet Medyczny. Najwięcej chętnych jest na Wydział Lekarski - 256 kandydatów (są tu prowadzone trzy kierunki: lekarski, lekarski w języku angielskim i lekarsko-dentystyczny). - 17 osób zgłosiło chęć kontynuowania nauki na farmacji, a dwie na fizjoterapii – podaje Joanna Śliwińska, rzeczniczka Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego. Wszystkie te zgłoszenia uczelnia też już powoli przekierowuje do Ministerstwa Zdrowia, bo to ono, jak tłumaczy Śliwińska, centralnie będzie zarządzało miejscami w uczelniach medycznych i kierowało studentów do poszczególnych miast. - Nie jest więc powiedziane, że student, który wysłał aplikację do Lublina, właśnie tu będzie kontynuował naukę – wyjaśnia Brakowiecki.
Nie wiadomo na razie, kiedy Ministerstwo Zdrowia odpowie na zgłoszenia i przydzieli studentów, ale nawet jeśli już zleci przyjęcie danej osoby na wybrany kierunek to i tak pozostaje wiele znaków zapytania. - Studenci będą przyjmowani na podstawie posiadanych dokumentów, a w przypadku ich braku na podstawie oświadczenia studenta – tłumaczy Śliwińska. To oznacza, że uczelnie muszą w jakiś sposób zweryfikować wiedzę swoich przyszłych słuchaczy. Zwłaszcza, że na studia medyczne w Ukrainie często decydują się Polacy, którzy dosyć słabo zdają maturę, nie dostają się na polskie uczelnie, stąd wybierają płatne studia np. we Lwowie. Różnice w poziomie wiedzy mogą być więc znaczne.
To nie wszystko, bo trzeba będzie też ustalić i nadrobić różnice programowe, a to w wypadku kierunków medycznych jest szczególnie ważne. - Dopiero wtedy będziemy mogli zadecydować, na jaki rok studiów będzie mógł być przyjęty student, ale to czas przyszły, sprawa jest bardzo świeża, na razie tylko otworzyliśmy dyskusję - zaznacza Brakowiecki.
Studia dopiero w kolejnym roku akademickim
Pomóc w tym miała specustawa o pomocy obywatelom Ukrainy, którą Sejm przyjął 12 marca. Ta jednak mówi o jedynie możliwości przyjęcia studenta z uczelni ukraińskiej, który chciałby kontynuować naukę w Polsce. Jeśli chodzi o zasady weryfikacji wiedzy, to uczelnie mają już to ustalić samodzielnie. „W przypadku stwierdzenia różnic w programie studiów lub efektach uczenia się uczelnia będzie mogła zobowiązać studenta do ich uzupełnienia m.in. poprzez złożenie określonych egzaminów lub odbycie praktyk” - podaje jedynie Ministerstwo Edukacji i Nauki.
Jeśli chodzi o opłaty, to Ukraińcy, którzy studiowali na uczelniach publicznych, nie będą płacić za studia w Polsce. Muszą jednak być przyjęci na kierunek stacjonarny w języku polskim. Mają mieć też możliwość ubiegania się o stypendium socjalne, stypendium rektora, zapomogę i kredyt studencki. Polacy, którzy studiowali kierunki medyczne w Ukrainie, mają płacić tyle, ile tam wynosiło ich dotychczasowe czesne. Jeśli zapłacili już za obecny semestr, to tu już nie będą musieli ponownie za niego płacić. Ministerstwo deklaruje też pokrycie m.in. różnicy w czesnym za studia realizowane dotychczas na Ukrainie względem kosztów w polskich uczelniach (bo te w Polsce są wyższe).
- Interpretujemy na razie specustawę, jest ona bardzo ogólna i nie ma aktów wykonawczych - wyjaśnia rzeczniczka WUM. Wciąż nie wiadomo dokładnie np. co z finansowaniem edukacji osób, które studiowały w Ukrainie, a nie są obywatelami tego kraju ani Polakami. Poza tym według ustawy Ukraińcy nie muszą płacić za kontynuację nauki, ale mają podjąć studia stacjonarne w języku polskim, co w większości przypadków wydaje się niemożliwe.
- Nad kwestiami językowymi też się zastanawiamy. Tych pytań jest bardzo dużo - przyznaje Wojtach i podaje przykład kolejnej niewiadomej: - Limity grup są ustalane przez Ministerstwo Zdrowia. Jeśli więc do istniejących już grup trzeba by dopisać nowych studentów, to resort musiałby zwiększyć limity, albo trzeba by otworzyć kolejne grupy, a to oznacza konieczność zatrudnienia kolejnego asystenta.
I znów wracamy tu do kwestii finansowych, a kształcenie na uczelniach medycznych jest jednym z najdroższych w Polsce.
Według specustawy rektor będzie mógł także zmienić organizację obecnego roku akademickiego dla całości lub części grup studenckich w uczelni, m.in. chodzi tu o terminy sesji. - Nie sądzę jednak, by w tym roku akademickim którakolwiek uczelnia zdążyła przyjąć nowych studentów tak, by zweryfikować ich wiedzę, nadrobić różnice programowe – stwierdza Brakowiecki.
Wojna w Ukrainie. Pomoc od uczelni
Uczelnie niemedyczne mają trochę uproszczone zadanie, bo po pierwsze mają mniej zgłoszeń, a po drugie inaczej wygląda tu kształcenie. Wewnętrzne zasady stworzyła już Politechnika Warszawska. 11 marca uczelnia uruchomiła internetowy system rejestracyjny dla studentów z Ukrainy, którzy chcą kontynuować studia. W systemie trzeba założyć konto i wypełnić formularz zgłoszeniowy. Do rejestracji niezbędny jest: dokument tożsamości, świadectwo dojrzałości, dokumenty dotyczące dotychczasowego kształcenia (zaświadczenie z uczelni, wykaz zaliczonych przedmiotów wraz z ocenami i wymiarem w punktach ECTS), a także potwierdzenie znajomości języka polskiego/angielskiego. - W przypadku braku któregoś z dokumentów należy złożyć oświadczenie dotyczące dotychczasowego przebiegu kształcenia – tłumaczy prof. Krzysztof Zaremba, rektor Politechniki Warszawskiej.
Złożone aplikacje będą potem analizowane i odpowiednio kwalifikowane. Kandydaci na bieżąco na swoim koncie dostają informacje o kolejnych krokach przyjmowania na studia. W systemie mogą rejestrować się wyłącznie studenci mający obywatelstwo ukraińskie lub polskie. Na razie zgłosiło się 45 osób.
Na Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie (dotychczas był tu jeden z największych odsetków studentów z Ukrainy w Polsce) wpłynęło na razie tylko kilka zgłoszeń od studentów z uczelni ukraińskich. - Do każdej osoby będziemy podchodzili indywidualnie, biorąc pod uwagę specyfikę kształcenia na danym kierunku – wyjaśnia Aneta Adamska, rzeczniczka UMCS. Uczelnia jeszcze pracuje nad konkretnymi procedurami i analizuje przesłane dokumenty. Podobnie to wygląda na Uniwersytecie Warszawskim. - Zależy nam na sprawnym wdrożeniu procedur, ale takie działania wymagają odpowiedniego przygotowania – zaznacza Anna Modzelewska, rzeczniczka UW.
Na razie uczelnie zrobiły, to co mogły, czyli zapewniły pomoc psychologiczną i dostęp do lekarzy tym, którzy musieli ewakuować się z Ukrainy. W dwóch akademikach WUM-u otworzono punkt opiekuńczy, gdzie studenci z Żytmierza czy Tarnopola dostali jedzenie, ubrania, środki czystości. W ciągu pierwszych trzech dni akcji udało się pomóc 36 osobom z ośmiu krajów, m.in. z Algierii, Kenii, Nepalu, Tunezji i Nigerii. PW przekazała do dyspozycji uchodźców ośrodek w Grybowie i część wolnych miejsc w akademikach, a także prowadzi zbiórkę finansową. UW przygotowało dwa transporty darów dla osób w Dorohusku, które uciekły z Ukrainy.
RadioZET.pl