Obserwuj w Google News

Dwie godziny etyki, jedna religii. W wielu szkołach tak może być od września

10 min. czytania
12.01.2023 10:09
Zareaguj Reakcja

Nauczyciele, rodzice, uczniowie – wszyscy zastanawiają się, co zrobią, gdy od września obowiązkowo trzeba będzie wybrać między etyką a religią. Jak idą przygotowania do zmian? Ministerstwo je zapowiedziało i milczy. Tzn. pracuje „wewnątrzresortowo nad rozwiązaniami”. A szkoły już widzą „kwiatki”, które wychodzą przy okazji zapowiadanych przepisów.

Sala w szkole
fot. Beata Zawrzel/REPORTER

- Nie jest mi to na rękę – nie ukrywa Ania, mama Antka, szóstoklasisty. - Ale jeśli nie będę miała wyboru, bo dla mnie to tak naprawdę zabranie wyboru, to zapiszę go na etykę – mówi. Antek nigdy nie chodził na religię i przy tym Ania na pewno pozostanie. - Nie chcę, żeby moje dziecko miało coś wspólnego z instytucją Kościoła – tłumaczy.

Chłopiec na początku podstawówki chodził na etykę, ale czasem wypadała na absurdalnej dziewiątej godzinie lekcyjnej, a na zajęciach dzieci tylko rysowały. W kolejnym roku nauczyciel miał dać znać, kiedy będzie prowadził etykę, ale informacji nie przekazał. Antek siedział więc na świetlicy, bo religia wypadała nieraz w środku planu. Wtedy z opcji „nic” oprócz Antka korzystały tylko dwie osoby, teraz - 10 osób z 24, chociaż etyka prowadzona jest już normalnie. - Zaskoczyło mnie taka liczba – stwierdza Ania. Jej zdaniem pokazuje to bezsensowność zmian.

Przemek, pierwszoklasista z liceum, poprosił rodziców, by nie zapisywali go na religię z powodów czysto praktycznych. Jedna religia wypadała na zerowej godzinie lekcyjnej, czyli o 7 rano, a druga po okienku. Przy 37 godzinach tygodniowo urwanie każdej kolejnej jest cenne. Jeśli znikanie mu ta możliwość? - Zapiszę się na religię – stwierdza. Patrzy głównie na to, kto uczy i w jakiej formie. - Ksiądz jest bardzo fajny. Ci, którzy chodzą na katechezę, opowiadali, że nieraz gra z nimi w Fifę na lekcji – opowiada. Etyki uczy dużo starsza nauczycielka, z którą młodzież się nie dogaduje.

Młodzież rezygnuje z lekcji religii

Skąd w ogólne zastanawianie się nad tym, co i jak zmienić? Uczniowie i rodzice mogą nie mieć wyjścia. Do tej pory mieli cztery opcje: religia, etyka, religia i etyka i nic. Ministrowi to „nic” się nie spodobało.

Pomysł padł po raz pierwszy na forum prawie dwa lata temu. Wiosną 2021 roku minister Przemysław Czarnek na łamach „Gazety Polskiej” zapowiedział: - Będziemy chcieli zlikwidować to, co wiele lat temu zostało wprowadzone, czyli możliwość wyboru jednego z trzech wariantów: albo religia, albo etyka, albo nic.

Chodziło oczywiście o opcję „nic”. Powód? Minister widzi w tym spore zagrożenie wychowawcze. - To "nic" stało się dość powszechne na przykład w dużych miastach. I właśnie to "nic" służy temu, by odbywały się podobne zbiegowiska, które kompletnie bezrefleksyjnie podchodzą do życia” - argumentował, nawiązując w ten sposób do Strajku Kobiet. Po drugie według niego potrzeba, by do młodzieży docierał jakikolwiek przekaz o systemie wartości. Czy na etyce czy na religii.

Oczywiście nie bez znaczenia jest frekwencja, która co roku na religii spada o kilka procent. W szkołach średnich zwłaszcza w większych miastach na "nic" nie chodzi nawet 70, 80 proc. uczniów. W podstawówkach jest to już bardziej zróżnicowane.

Część katechetów poparła argumenty ministra i dodała swoje. Np. łatwiejsza organizacja planu zajęć, kwestie bezpieczeństwa, czyli nie będzie trzeba martwić się co zrobić z uczniami, którzy nie chodzą na nic. - Młodzież obciążona wieloma obowiązkami jeśli można było z czegoś zrezygnować, robiła to. Albo patrzyła, kto stawiał mniejsze wymagania. Bez opcji “nic” poczuję się pewniej, nie będę musiał się obawiać, że jeśli czegoś będę wymagał, to młodzież wypisze się z moich lekcji z dnia na dzień – taki argument podawał np. Robert Stoliński, katecheta i nauczyciel etyki w Zespole Szkół nr 2 w Jastrzębiu-Zdroju.

Dla Dariusza Chętkowskiego, nauczyciela etyki z Łodzi, to akurat kontrargument. - To nie jest oczywiste, że młodzież przyjdzie na te lekcje. I to jest dobre, bo musimy się cały czas starać, nie korzystać z przymusu – wyjaśniał. Poza tym wszyscy lubią mieć wybór. A przymusem gasi się zainteresowania. - Wywoła to bunt u młodzieży, która będzie starała się taki nakaz ominąć. Nauczyciel będzie miał pod górkę. Przekonać zbuntowanych uczniów do wspólnych rozmów nie będzie łatwo – dodawał w podcaście „Szkoła marzeń” ks. Damian Wyżkiewicz, katecheta, który uczy w dwóch podstawówkach i przedszkolu pod Warszawą.

Redakcja poleca

Ministra przed wcześniejszym wprowadzeniem zmian nie powstrzymały ani te argumenty, ani możliwy bunt młodzieży, ale brak kadry - o tym później. Szef MEiN zapowiedział więc tylko, że przepisy „będą wkrótce gotowe", a zmiany wejdą w życie od września 2023, czyli już za prawie pół roku.

Etyka obowiązkowa, a jak nie to religia

Zasady organizacji nauki religii – jak dowiadujemy się z pism, które ministerstwo wymieniało z Rzecznikiem Praw Obywatelskich w ubiegłym roku w tej sprawie - nie będą w żaden sposób zmienione. Status tych zajęć jest prawnie uregulowany, a ich główni organizatorzy, czyli kościoły i inne związki wyznaniowe nie wnoszą w tym zakresie nowych postulatów. Tak tłumaczy to resort edukacji.

Z drugiej strony MEiN również w korespondencji z RPO poinformowało, że rok temu w styczniu spotkało się z przedstawicielami 11 kościołów i związków wyznaniowych organizujących nauczanie religii w szkołach i w ramach prekonsultacji dyskutowało z nimi o etyce. Dowiadujemy się też, że to przepisy dotyczące tego przedmiotu mają być zmienione. Czyli mniej więcej będzie tak: obowiązkowa etyka, a kto nie chce, chodzi na religię. Do tego trzeba zmienić m.in. rozporządzenie ministra edukacji w sprawie ramowych planów nauczania, czy rozporządzenie w sprawie oceniania, klasyfikowania i promowania uczniów i słuchaczy. Resort pisał też o szerokich konsultacjach społecznych w tym temacie.

Redakcja poleca

Nauczyciele i rodzice, z którymi rozmawialiśmy o żadnych konsultacjach nie słyszeli. Sprawdziliśmy też przepisy. Na prawie pół roku przed zapowiadanymi zmianami nowelizacji rozporządzeń nie ma. Spytaliśmy MEiN, na jakiem etapie są prace nad zmianą i kiedy możemy spodziewać się przepisów dotyczących zmian w lekcjach etyki i religii. - Trwają prace wewnątrzresortowe nad rozwiązaniami. O szczegółach będziemy mogli mówić w momencie wypracowania konkretnych rozwiązań prawnych – odpowiada nam krótko Adrianna Całus-Polak, rzeczniczka MEiN.

Tu w zasadzie dyskusja powinna się skończyć. Nie ma przepisów, nie ma żadnych zmian. Tylko po pierwsze nowelizacji wymagają rozporządzenia, czyli nie trzeba będzie ich procedować w Sejmie i w Senacie, ani nie potrzeba podpisu prezydenta. Minister wprowadza w nich zmiany sam, więc pójdzie pewnie to szybko. Po drugie MEiN nieraz ogłaszało nowe pomysły, a przepisy je wprowadzające publikowało chwilę przed wejściem ich w życie. I martw się szkoło sama, co zrobisz.

Ciasno w szkołach, brak kadry

Dlatego Joanna Mikusek-Przystajko, nauczycielka etyki w Społecznym Zespole Szkolno-Przedszkolnym w Kudowie Zdroju, już np. zastanawia się, co będzie z jednym uczniem ze szkoły, który jest świadkiem Jehowy. - Rodzice nie potrafią powiedzieć, jak zdecydują, to newralgiczny moment dla nich. Dziecko do tej pory nie chodziło na nic – mówi i nie ukrywa, że ma mieszane uczucia, gdy myśli o pomyśle MEiN. Nauczyciele zastanawiają się też np. co będzie w wypadku rodziców, którzy nie mogą porozumieć się, na co powinno chodzić ich dziecko. Opcja „nic” była pewnego rodzaju kompromisem.

Mikusek-Przystajko - i tego akurat jest pewna - spodziewa się buntu zwłaszcza w starszych klasach, dla których wolna godzina czy dwie jest na wagę złota. - W podstawówkach mniej, bo rodzicom zależy, żeby dzieci poszły do komunii, bierzmowania, ale w szkołach ponadpodstawowych będzie zawierucha – stwierdza. - Uczyłem w technikum, w którym uczniowie mieli nieraz 10 godz. dziennie. A gdzie dojazdy, praca domowa? Ten młody człowiek nie miał kiedy iść spać, więc ja się zupełnie nie dziwię, że rezygnują, z czego tylko mogą – dodaje ks. Wyżkiewicz. Nie ukrywa, że wymiar godzin religii dla młodzieży powinien wręcz zostać zmniejszony.

Do tej pory religię uczniowie mieli dwa razy w tygodniu, etykę – raz. Gdyby tak zostało ze względu na oszczędność czasu młodzież chętniej wybierałaby pewnie tę drugą opcję. MEiN zdaje sobie z tego sprawę i chce wprowadzić dwie godziny etyki tygodniowo. Z drugiej strony są miasta, jak np. Łódź, gdzie ponad połowa szkół ponadpodstawowych ma tylko godzinę religii. - I ministerstwo dało mi informację, że to prawo zostaje – mówi ks. Marcin Wojtasik, dyrektor Wydziału Katechetycznego Kurii Archidiecezji Łódzkiej. Czyli część uczniów będzie miało do wyboru dwie godziny etyki albo godzinę religii. Pytanie, co wybiorą.

Redakcja poleca

Dlaczego w ogóle niektórzy religii mają mniej? Wymiar lekcji może być zmniejszony za zgodą biskupa diecezjalnego. Czyli dyrektor szkoły występuje z wnioskiem do kurii, ta konsultuje się z parafią szkoły i katechetami tam pracującymi i decyduje o ostatecznej liczbie godzin. Co roku tę procedurę trzeba powtarzać, ale od czasów reformy edukacji likwidującej gimnazja i wydłużającej naukę w szkołach ponadpodstawowych nie ma większych problemów, by taką zgodę uzyskać. Przepełnione licea i technika zwyczajnie nie mają gdzie takich lekcji prowadzić.

Ks. Wojtasik już przewiduje, że w liceum, w którym uczy, od września zostanie godzina religii. - M.in. właśnie ze względu na warunki lokalowe – mówi. Obecnie 40 proc. uczniów wybrało tam opcję „nic”. Sale na religię czy łączoną etykę jeszcze udawało się znaleźć. Od września gdy będą musieli na coś się zdecydować, może być już trudno. To kolejna kwestia, nad którą już - chyba w przeciwieństwie do MEiN - zastanawiają się szkoły.

Jeszcze większy problem jest z kadrą. - Zgód na zmniejszenie liczby godzin religii zazwyczaj nie wydajemy dla podstawówek, bo tam jeszcze są katecheci, w szkołach średnich ich brakuje – przyznaje ks. Wojtasik. - Przez trzy lata uczyłem 21 klas, bo nie miał kto. Z tego powodu uczę też teraz jeszcze w przedszkolu – przypomina ks. Wyżkiewicz.

Etycy z uczelni katolickich

Etyków jest jeszcze mniej, ale na to akurat resort zaradził już wcześniej. A konkretnie w 2021 i 2022 roku MEiN zleciło dziewięciu uczelniom (w ramach zadań zleconych przez ministra) zorganizowanie studiów podyplomowych dla nauczycieli z etyki. Płaci za to ministerstwo, więc dla słuchaczy studia są bezpłatne.

"Przy wyborze uczelni kierowano się kryterium merytorycznym, ale też geograficznym, tak aby potencjalni uczestnicy studiów mogli je odbyć w regionie swego zamieszkania" - wyjaśniał resort w odpowiedzi na interpelację Pauliny Matysiak z Partii Razem. Posłanka zadała takie pytanie, bo uczelnie wybrane przez MEiN dziwnym trafem są w mniejszym lub większym stopniu powiązane z Kościołem lub ministrem Czarnkiem.

Na liście znalazły się: Collegium Intermarium (założone przez przedstawicieli Ordo Iuris), Akademia Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu (uczelnia ojca Tadeusza Rydzyka), Akademia Ignatianum w Krakowie (uczelnia katolicka prowadzona przez Prowincję Polski Południowej Towarzystwa Jezusowego), Uniwersytet Papieski Jana Pawła II w Krakowie, Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie, Chrześcijańska Akademia Teologiczna w Warszawie, Akademia Zamojska (rektor jest doradcą ministra Czarnka i autorem słynnych już słów o cnotach niewieścich), Państwowa Akademia Nauk Stosowanych w Chełmie (której profesorem jest rektor Akademii Zamojskiej) i Wydział Teologiczny Uniwersytetu Szczecińskiego.

Arkadiusz Robaczewski, Pełnomocnik Rektora d.s. studiów i programów badawczych, z Collegium Intermarium zapewnia jednak, że studia przez nich prowadzone przygotowują nauczycieli do „odnalezienia się na tym cywilizacyjnym polu bitewnym, jakim niewątpliwie jest dzisiejsza szkoła”. - Relatywizm jest dziś narzucany z prawdziwie fanatycznym zapałem. Te studia mają wyposażyć nauczycieli nie tylko w środki obronne wobec relatyzwizmu, lecz także zbudować w słuchaczu spokojną lecz stanowczą siłę intelektualną, dzięki której będzie mógł wprowadzać swoich uczniów w świat, w którym sam przebywa, gdzie jest hierarchia dóbr, gdzie odróżnia się to, co prawdziwe od tego, co fałszywe, piękno od szpetoty – opisuje nam prowadzony przez nich kierunek.

Redakcja poleca

Minister co prawda zastrzegał, że wszystkie uczelnie w Polsce, które posiadają odpowiednią kadrę, mogą organizować studia podyplomowe z etyki, ale nie będzie tego już finansować ministerstwo, więc słuchacze musieliby płacić. Od razu wiadomo więc, że chętniej wybiorą studia bezpłatne.

Jak idzie szkolenie kadr? Studia trwają trzy semestry, więc większość jest jeszcze w trakcie nauki. W Collegium Intermarium studia ukończyło w tej chwili czworo słuchaczy, 21 przygotowuje się do obrony plac dyplomowych w styczniu i w lutym. Oprócz tego w filiach Collegium Intermarium w Poznaniu i Lublinie studiuje 73 słuchaczy, a od października w Warszawie kolejnych 29. UKSW ma już 26 absolwentów i 31 nauczycieli w trakcie podyplomówki. Akademia Kultury Społecznej Społecznej i Medialnej w Toruniu realizuje obecnie trzecią edycję tych studiów (dwie zakończą się w marcu, trzecia w grudniu). Łącznie ma je ukończyć minimum 75 osób.

W Akademii Ignatianum pierwsi absolwenci również dopiero będą w 2023 roku, na kierunku jest 26 słuchaczy. Na Uniwersytet Szczeciński zapisały się 32 osoby, które powinny skończyć studia przed rozpoczęciem roku szkolnego. W Chełmie w trakcie kształcenia jest 55 osób. W kwietniu 2023 ok. 26 nauczycieli ukończy tu podyplomową etykę. Na Akademię Zamojską zapisało się 27 osób. Na UPJPII podyplomówka z etyki dla nauczycieli trwa, studiuje tu 46 osób. W Chrześcijańskiej Akademii Teologicznej w Warszawie jest około 40 uczestników.

Łącznie więc podyplomowe studia z etyki realizuje ok. 485 nauczycieli. Z tym, że niespełna 200 zdąży skończyć je przed rozpoczęciem roku szkolnego 2023/2024.

Dobry nauczyciel a nie z przypadku

To wcale nie uspokaja rodziców, którzy widząc listę uczelni przygotowujących etyków, mówią wprost: będzie tak naprawdę wybór między religią a religią. Zwłaszcza, że wielu katechetów poszło na podyplomówkę oferowaną przez MEiN. - Nie wyobrażam sobie, by etykę mieli "etycy" made in Rydzyk – tłumaczy Magdalena, mama siódmoklasisty, która wciąż liczy, że pomysł ministra nie wejdzie w życie. Chociaż akurat w ich wypadku niewiele by się zmieniło.

Rodzina należy do Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego. Mateusz, siódmoklasista, lekcje religii miałby więc jak dotąd w parafii i na koniec roku donosiłby zaświadczenie o ocenie. - Mam nadzieję, że dożyję wyprowadzenia religii ze szkół, a bunt wobec tego "przedmiotu" mnie wprost cieszy, także jako osobę wierzącą. Stopień indoktrynacji religijnej w szkołach jest koszmarny – stwierdza.

Ania, mama Antka, również zwraca uwagę na kadrę. Zastrzega, że gdyby zajęcia z etyki były prowadzone w ciekawy sposób i przez kompetentną osobę, nie miałaby większych obiekcji. - Ale jak obserwuję, prowadzą je osoby z przypadku, którym często brakuje części etatu i które nie specjalizują się w tym temacie – mówi. Przede wszystkim chciałaby, żeby te lekcje były zgodne z jej światopoglądem, czyli mówiły o szacunku do drugiego człowieka, ale też przyrody, zwierząt. - Nie wiem, czy takie coś jest w polskiej szkole możliwe - przyznaje.

Na razie jak wstępnie planowało ministerstwo od września 2023 zajęcia z etyki dla osób, które nie chodzą na religię, staną się obowiązkowymi w klasach IV szkół podstawowych i w klasach I szkół ponadpodstawowych. Od września 2024 r. zmiana ta obejmie uczniów klas IV i V szkół podstawowych oraz klas I i II szkół ponadpodstawowych. Potem w 2025 roku dołączą uczniowie klas IV - VI szkół podstawowych oraz klas I - III szkół ponadpodstawowych.

Od września 2026 r. obowiązkowy wybór między religią a etyką będzie dla uczniów klas IV-VII szkół podstawowych i klas I-IV szkół ponadpodstawowych, a od września 2027 r. – dla uczniów klas IV-VIII  szkół podstawowych i wszystkich klas szkół ponadpodstawowych.

RadioZET.pl