"Nie będziemy mieli granicy z Białorusią". Ostrzeżenie przed wydarzeniami na Wschodzie
- Z punktu widzenia polskich interesów Białoruś jest bardzo pomijana - mówił w rozmowie z Wirtualną Polską politolog Zbigniew Pisarski. Zdaniem prezesa zarządu Fundacji im. Kazimierza Pułaskiego Polska powinna mieć gotową reakcję na moment, w którym białoruska opozycja znów podejmie próbę obalenia reżimu Alaksandra Łukaszenki. Przyznał, że w przeciwnym razie "nie będziemy mieli granicy z Białorusią, tylko już całkowicie z Rosją".

Alaksandr Łukaszenka rządzi Białorusią od 1994 roku. Choć jest jednym z najbliższych sojuszników Władimira Putina, nie wstydzi się czasem rozmawiać z Zachodem, a nawet liczyć na jego pomoc. M.in. o tym mówił w rozmowie z Wirtualną Polską politolog Zbigniew Pisarski, prezes zarządu Fundacji im. Kazimierza Pułaskiego.
- Na Białorusi funkcjonuje reżim autorytarny, który chce przetrwać. On widzi jaka jest koniunktura, że jego rosyjski sojusznik przegrywa [w wojnie z Ukrainą - red.], dlatego wyciąga rękę na Zachód - podkreślił, dodając jednak, że "z punktu widzenia polskich interesów Białoruś jest bardzo pomijana".
Polska gotowa na próbę zmian na Białorusi? "Inaczej będziemy mieć granicę z Rosją"
Zdaniem Pisarskiego jeśli wojna w Ukrainie zakończy się zwycięstwem naszych wschodnich sąsiadów bądź "jakąś formą rozejmu", to "w Moskwie nastąpi przesilenie polityczne, jakaś rekonstrukcja władzy". Oznaczałoby to np. powrót batalionów Kalinowskiego [Białorusinów walczących w Ukrainie po stronie Kijowa - red.] na Białoruś i pomoc w ponownej próbie walki z autorytarnym systemem w Mińsku.
- To nie będzie tak pokojowe przesilenie jak trzy lata temu [ogólnokrajowe protesty na Białorusi po kolejnych sfałszowanych przez Łukaszenkę wyborach prezydenckich w 2020 roku - red.], będzie użyta broń. Przez dwa-trzy tygodnie, jak będzie się dokonywała zamiana władzy w Moskwie, świat stanie przed pytaniem, czy jesteśmy gotowi poprzeć zmiany demokratyczne na Białorusi - przekonywał.
Pisarski zaznaczył, że polskie władze powinny mieć na te wydarzenia gotową odpowiedź. - Jak się będziemy powściągali, jak trzy lata temu, [...] to znów wepchniemy społeczeństwo białoruskie w ręce Łukaszenki. Po kilku tygodniach przyjedzie nowy zarządca Moskwy i zrobi tam po prostu pacyfikację. Ona może się zakończyć tym, że nie będziemy mieli granicy z Białorusią, tylko już całkowicie z Rosją - ostrzegł rozmówca WP.
Źródło: Radio ZET/Wirtualna Polska