Obserwuj w Google News

Morawiecki o marszu 4 czerwca. Premier mówi o przeciekach. "Poszła dyrektywa z Platformy"

2 min. czytania
01.06.2023 10:44
Zareaguj Reakcja

Marsz 4 czerwca, gremialnie okrzyknięty już marszem sprzeciwu demokratycznej opozycji wobec represyjnej ustawy o powołaniu komisji ds. rosyjskich wpływów w Polsce (w latach 2007-2022), stał się jednym z ważniejszych wydarzeń politycznych trwającej prekampanii wyborczej. Premier Mateusz Morawiecki w rozmowie z tygodnikiem "Wprost" zdradził, że ma pewne informacje od "lokalnych samorządowców".

Mateusz Morawiecki
fot. Pawel Wodzynski/East News

"Lex Tusk" okazał się bombą, która wybuchła w rękach konstruktorów. Po podpisaniu przez prezydenta ustawy o powołaniu komisji wątpliwości prawne zgłasza cała Europa i Departament Stanu (USA). Nieoficjalne relacje z wnętrza Zjednoczonej Prawicy sugerują, że politycy PiS i Suwerennej Polski po przeforsowaniu ustawy przechodzą do defensywy. Kontrowersyjnej ustawy, która obiegła już cały świat, coraz trudniej bronić. Zarzuty o tworzenie "sądu kapturowego" mnożą się, a najnowsze sondaże pokazują, że komisja, która miałaby usunąć największego przeciwnika władzy - Donalda Tuska - z życia publicznego (i wyborczego), jedynie scementowała i umocniła opozycję. Największy wyraz sprzeciwu ma wybrzmieć na marszu 4 czerwca, którego oczekiwana frekwencja niespodziewanie "wystrzeliła".  Mateusz Morawiecki nie widzi jednak większego problemu.

Mateusz Morawiecki o marszu 4 czerwca. "Przyjdą, pomaszerują i się rozejdą"

W rozmowie z tygodnikiem "Wprost" premier pytany m.in. o nastroje wewnątrz rządu, związane z nagłym zjednoczeniem opozycji, twierdzi, że obawia się jedynie "partii niemocy" (w domyśle: opozycji).

"Wiem od lokalnych samorządowców, że poszła dyrektywa z Platformy, żeby wszyscy funkcyjni: prezydenci miast i burmistrzowie zwozili jak najwięcej działaczy PO, samorządowców, pracowników miejskich spółek i mamy marsz" - zdradza. "Nie przeceniałbym tego marszu Platformy i innych sympatyzujących z nią partii" - ocenia.

Redakcja poleca

Premier konfrontowany z zapowiadaną przez organizatorów frekwencją - PO spodziewa się 300 tys. osób, w sieci pojawiają się też głosy o 100 tys., a niektórzy, wyjątkowo zaangażowani w koncepcję, bez ogródek mówią o milionie - odpowiada: "przyjadą, pomaszerują i się rozejdą".

Morawiecki broni lex Tusk. Jak?

Premier w rozmowie z tygodnikiem podtrzymuje dotychczasową linię narracji obozu rządzącego. W kontekście "lex Tusk" zaznacza, że "uczciwy nie ma się czego bać". To zdanie, które padło także z ust prezydenta, skomentował niedawno Marcin Matczak, profesor na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego.

"Każdego, kto powtarza najgłupsze zdanie na świecie, dzisiaj wypowiedziane przez PAD przy okazji ustawy o rosyjskich wpływach, że uczciwi nie mają się czego bać, zachęcam, aby w celu udowodnienia swej uczciwości natychmiast przekazali swojemu wrogowi własny telefon i laptop z kodami dostępu" - proponował na Twitterze.

RadioZET.pl/Wprost.pl